Czar prysł. O muzyce, którą kiedyś lubiłam

Jak (niemal) każdy, lubię od czasu do czasu wrócić do muzyki, której słuchałam ładnych parę lat temu. Niemal zawsze jest ona w mojej głowie związana z konkretnymi ludźmi, miejscami czy wydarzeniami, więc odtwarzanie kawałków, do których mam sentyment to tania i niezawodna metoda podróżowania myślami w czasie. Często po prostu dobrze się tego słucha, bo nie mam w mojej muzycznej historii niczego skrajnie kompromitującego. Są też jednak artyści, którzy owszem – wywołują wspomnienia, ale muzycznie nie poruszają absolutnie żadnej mojej czułej struny. W ich poszukiwaniu wybrałam się na mój profil na last.fm (który, mimo zmiany na gorsze, wciąż jest dobrym zapisem ewolucji mojego gustu przez ostatnie dziesięć lat) i wybrałam tych muzyków, których kiedyś słuchałam na okrągło, a teraz zupełnie nie mam potrzeby do nich wracać.

Czytaj dalej